No to jesteśmy po kolejnych zajęciach ;)
Najbardziej pozytywnie jestem zaskoczona jeśli chodzi o chodzenie na luźnej smyczy. Buenos nieźle sobie radzi, a praktycznie wcale tego nie ćwiczyliśmy (Klara, udawaj , że tego nie czytałaś haha).
Musze się zdecydowanie bardziej do tego przyłożyć, a będzie na prawdę dobrze. Byłam pewna, że mnie kurdupel przeciągnie po placu, a tu proszę, jednak nie było tak źle.
Musimy zdecydowanie popracować nad wyciszaniem. Szczególnie na placu Buenos w tej kwestii, ma pewne problemy. W domu wycisz się fajnie, wie, że jak ja robię coś innego, to sobie leży, czy tam, śpi.
Będę go przyzwyczajała do klatki na nowo. Strasznie gryzł pręty w klatce, bałam się o jego zęby normalnie. Klara mi podpowiedziała, że przecież mogę powiesić coś od środka. Od razy po powrocie tak zrobiłam i działa. Dzięki Klara!
Ogólnie w klatce zostaje w miarę chętnie, ale jak mnie słyszy, to trochę popiskuje przez chwile.
Ogólnie to jestem zadowolona i z siadania, i warowania, no i oczywiście z przywołania, syneczek wybrał mnie a nie Magnusa biegnącego obok. Widziałam, że przez chwile się wahał, ale jednak przybiegł do mnie. Zadowolona jestem strasznie, może już niedługo pozbędziemy się tej przeklętej linki ;)
Trochę brakuje mi jeszcze skupienia u Buenosa. Myślę, ze z czasem uda nam się i to wypracować. Na placu jest tyle bodźców, że kurdupel nie jest w stanie tego ogarnąć do końca. Choć generalnie mówiąc szczerze myślałam, że będzie zdecydowanie gorzej.
OMG ;P pisałam ta notkę od godz 13,30 a mamy już 20 haha w międzyczasie zdążyłam posprzątać zjeść i wyjść z psami haha.
W ogóle te nasze zajęcia to idealny sposób na wymęczenie Buenosa, nie dość że mnóstwo bodźców, autobusy milion ludzi, dzieci głaszczące, później plac gdzie też wszystkiego pełno. Dodatkowo trochę pracy umysłowej, a na koniec zabawa z psami i mój smrodek cały dzień zmęczony hah. Znaczy za piłeczką pobiegał, poszarpał się zabawką, ale jak już przychodzimy do domu to od razu spać idzie ;P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz