niedziela, 18 kwietnia 2010

18.04.2010

Jakiś taki przygnębiający dziś dzień... miałam ogladać transmisje z pogrzebu, ale jakos nie mogę.
Depresja mnie zaczyna ogarniać jak czytam o tej całej tragedii.. starałam się nie brac tego do siebie, ale jednak się nie da. Straszne to wszystko. Mam swoje zdanie na cały ten temat, jednak chyba nie mogę go wypowiadać głośno, bo raczej różni się od tego ogólnie przyjętego.
Strasznie irytuje mnie przypisywanie ideologi na ten temat, że III wojna światowa, że Putin to tylko tak na pokaz..
No ale to przeciez nie miał był blog o polityce a o Buenosku więc zmieniam temat ;)

W związku z pracą domową wczorajszą ćwiczyliśmy już trochę z Bunoskiem ;)
Na razie tylko nakręcam go na zabawkę, najmocniej jak się da no i zaczynami się uczyć siadu od nowa. Mam problem z pokazaniem psu optycznie kiedy chodzi mi o siad a kiedy o postawę wystawową, mam nadizjze, że w końcu uda nam się to wypracować. Bo aktualnie jeżeli powtarzam z Bueniem częściej siad to siada, jeśli postawę to stoi zamiast usiąć i tak w kółko ;)
Co do zabawki, to jestem bardzo zadowolona z tego, że jak mu rzucę to sam przynosi żeby się z nim poszarpć - kochany synuś!
Z Luna do tej pory mam problem z oddawaniem piłki np, no chyba, że mam druga na zmianę to już zdecydowanie lepiej haha.

Muszę pochalić syneczka, że lepiej radzi sobie z przywołaniem, tfu tfu żeby nie zapeszyć hah.
Mały ma już 9 miesięcy, a ciągle biega na lince, no chyba że idziemy gdzieś w teren i nie ma tam ludzi ani psów to wtedy bez problemu. Nawet po moim włsnym, osobistym podwórku na lince lata. Ogrodzenie mam takie, a nie inne i boje się, że na ulice poleci, Samochodów u nas mało, ale jeśli mu się spodoba za bardzo to uciekać bedzie zdecydowanie częściej. Planuje zaopatrzyć się w siatkę i załozyć je na ogrodzenie, ale jakoś nigdy mi nie podrodze do skleu ogrodniczego. Może jak już to zapisałam to w końcu będę pamiętała i zajdę haha.
Przewrażliwiona jestem strasznie na punkcie przywołania. Lune to ze smyczy pierwszy raz spuściłam jak już ponad rok miała. Początki Luny z przywołaniem tez były ciężkie, jak sobie przypomne to wszystko nam przychodziło jakoś opornie. Teraz na szczescie jest zdecydowanie lepiej. Nie mam juz żadnego lęku, że psicy nie odwaołam, mogę ją puścić dosłownie wszędzie. Ostanio to nawet jak chodzimy po takich naszych 'wiejskich' ulicach Luna chodzi bez smyczy.
Mam nadzieje, że i z Buenie uda, mi się taki poziom osiągnąć ;).

2 komentarze:

  1. Ha! I mam jak śledzić, czy odrabiacie prace domowe :).

    KJF :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo Klara, znalazłaś nas ;d
    Bedę miała przynajmniej teraz mobilizację większą żeby coś robić hah ;P

    OdpowiedzUsuń